Znów były emocje, zwroty akcji, walka o każdy skrawek parkietu i wspaniały doping. Kibice o słabszych nerwach otarli się o zawał, a zwycięstwo nasze dziewczyny wydarły wrocławiankom w ostatniej kwarcie, dzięki niesamowitej grze swojej kapitan, Valeriyi Musiny. CCC wygrało ze ślęzą 65:60 i w półfinałowej serii prowadzi 2:1. Mecz numer cztery jutro o 19.

Rozegrane we Wrocławiu mecze były widowiskami stojącymi na wysokim poziomie i wyzwalającymi niesamowite emocje wśród fanów obu drużyn. Trzymały też w napięciu i stanowiły doskonałą reklamę żeńskiej koszykówki. Kibice, którzy szczelnie wypełnili halę w Polkowicach oczekiwali, że podobnie będzie i tym razem.

Dzisiejszy mecz rozpoczął się od celnego rzutu Valeriyi Musiny. Szybko odpowiedziała Sharnee Zoll. Kilka chwil później trójką poczęstowała gospodynie Marissa Kastanek i drużyna przyjezdnych prowadziła już 5:2. Potem z linii osobistych raz trafiła Nikki Greene. Po pięciu minutach wrocławianki prowadziły 7:4. Trzy minuty później było 11:6 dla przyjezdnych. Nasze dziewczyny miały problem na rozegraniu. Nie potrafiły sobie poradzić z defensywą podopiecznych trenera Arkadiusza Rusina. W ważnym momencie dwukrotnie z linii rzutów wolnych trafiła Magdalena Leciejewska i zmniejszyła prowadzenie rywalek do trzech punktów. Szybko jednak odpowiedziała niezawodna Zoll. Pierwsza kwarta zakończyła się sześciopunktowym prowadzeniem ślęzy (9:15).

Drugą rozpoczęła od celnego rzutu spod kosza Marija Rezan, która znalazła miejsce pomiędzy lasem rąk rywalek i trafiła do ich kosza. Po chwili polkowiczanki przerwały akcję rywalek, a na odważne wejście pod kosza zdecydowała się Ewelina Gala, która nie dość, że trafiła to jeszcze była przy rzucie faulowana. Na linii rzutów wolnych ręka nie zadrżała Ewelinie, a akcja „2+1” pozwoliła polkowiczankom zmniejszyć straty do jednego punktu (14:15). Potem nasze dziewczyny miały dwukrotnie szansę na objęcie prowadzenia. Niestety nie zdobyły punktów. Ta sztuka udałą się natomiast Zoll, która bezbłędnie egzekwowała rzuty wolne. Kilka nieudanych akcji w defensywie i ślęza po czwartym ponowieniu zdobyła kolejne punkty i znów prowadziła pięcioma punktami. Nasz trener, Maros Kovacik zareagował biorąc czas na żądanie. Po wznowieniu gry z półdystansu trafiła Rezan. Niespełna cztery minuty przed końcem pierwszej połowy traciliśmy do rywalek już tylko jeden punkt (20:21), a gdyby Jamierra Faulkner trafiła rzut wolny po faulu na niej przy zakończonym skutecznie wejściu pod kosz byłby remis. Po tej akcji dla odmiany to trenera Rusin poprosił o przerwę. Minutę później za trzy punkty zdobyła Leciejewska i nasze dziewczyny objęły prowadzenie 25:23. Zaledwie osiem sekund później bezbłędna na linii rzutów wolnych była Greene i był remis po 25.

Końcówka pierwszej połowy należała do drużyny przyjezdnych, które po 20 minutach prowadziły trzema oczkami (26:29). O nieznacznej przewadze drużyny gości decydowała przewaga w walce na tablicach, gdzie podopieczne trenera Rusina zebrały 21 piłek, a polkowiczanki 16 oraz mniejsza ilość strat wrocławianek, które popełniły ich pięć przy dziewięciu zanotowanych przez polkowiczanki.

Drugą połowę ślęza rozpoczęła od mocnego uderzenia. Najpierw do polkowickiego kosza trafiła najskuteczniejsza po pierwszej połowie koszykarka na parkiecie, Sharnee Zoll, a kilka chwil później zza linii 675 cm trafiła Kastanek. Na domiar złego także Agnieszka Kaczmarczyk trafiła spod kosza i w ciągu 150 sekund przewaga przyjezdnych urosła do 10 oczek. Pierwsze punkty w drugiej połowie dla naszych dziewczyn zdobyła Faulkner. W 25. minucie meczu ślęza nadal prowadziła 10 punktami (30:40). Wrocławianki nadal lepiej zbierały, popełniały mniej błędów i sprawiały wrażenie bardziej agresywnych. Gdy prowadzenie urosło do 12 punktów ważną trójkę odpaliła Angelika Stankiewicz, ale w kilku kolejnych akcjach nasze dziewczyny nie potrafiły zebrać piłki na swojej tablicy, ani wykończyć akcji w ataku. Minute i 6 sekund przed końcem trzeciej kwarty wrocławianki przy prowadzeniu dziewięcioma punktami miały do końca rozegrania akcji trzy sekundy. Kompletnie niepilnowana Zoll trafiła za trzy i przewaga urosła do 12 oczek. W końcówce jeszcze Valeriya Musina zmniejszyła straty. Na ostatnią kwartę podopieczne trenera Rusina wychodziły przy 10-punktowym prowadzeniu (40:50). Trzecią kwartę od mocnego uderzenia rozpoczęły wrocławianki, a ostatnią nasze dziewczyny. Konkretnie Valeriya Musina. Kapitan dała sygnał do natarcia trafiając dwie trójki i zmniejszając straty do czterech oczek. Polkowiczanki poszły za ciosem, gdy popularna „Lecia” trafiła z półdystansu dziewczyny trenera Kovacika traciły do rywalek już tylko dwa punkty. Trener wrocławianek wziął czas. Po wznowieniu ręce zadrżały na półdystansie Nikkie Greene, która potem faulowała pod swoim koszem Rezan. Chorwatka trafiła raz na dwie próby i ślęza prowadziła już tylko jednym punktem. W kolejnej akcji na ryzykowne wejście pod kosz zdecydowała się nasza kapitan. Opłaciło się. Lera skończyłą akcję punktami, a hala w Polkowicach eksplodowała. Pomarańczowe odrobiły 10 punktów straty i objęły prowadzenie 51:50. Ten fragment należał do starszej z sióstr Musina, która ledwie chwilę później zaliczyła akcję „2+1” i polkowiczanki prowadziły już 54:50. Pierwsze punkty ślęza zdobyła po pięciu minutach i 30 sekundach gry w ostatniej kwarcie, a były one dziełem niezawodnej Zoll, która w kolejnej akcji doprowadziła do remisu (54:54). Ostatnie słowo w dzisiejszym meczu należało do naszych dziewczyn. Sześć punktów z rzędu zdobyła Marija Rezan, która nie myliła się ani spod kosza, ani z wolnych. 80 sekund przed końcowa syreną polkowiczanki prowadziły 64:57. Cała hala obserwowała mecz na stojąco, głośno klaszcząc, krzycząc, gwiżdżąc. W takiej atmosferze nie można było przegrać i nie przegraliśmy. Choć Skobel trafiła za trzy, to było za mało. Gdy wybrzmiała ostatnia syrena na tablicy świetlnej widniał wynik 65:60 dający naszym dziewczynom drugą wygraną! Brawo, do finału został tylko jeden krok.

 

CCC Polkowice – ślęza Wrocław 65:60

(9:15, 17:14, 14:21, 25:10, w serii do trzech wygranych 2:1)

CCC: V. Musina 18, Rezan 13, Leciejewska 13, Gala 5, Gajda 4, Faulkner 4, Stankiewicz 4, Harrison 2, R. Musina 2, Ortiz 0.

ślęza: Zoll 19, Kaczmarczyk 13, Kastanek 10, Skobel 7, Greene 5, Sklepowicz 4, Rymarenko 2, Majewska 0, Treffers 0.

 

Po meczu powiedzieli

 

Arkadiusz Rusin – trener ślęzy Wrocław

– Gratuluję zespołowi z Polkowic. Dziewczyny z CCC do końca się nie poddały, mimo naszych dwóch szczęśliwych rzutów. My w ciągu dziesięciu minut rozsypaliśmy naszą układankę defensywną, którą mieliśmy na ten mecz. W ostatniej kwarcie zagraliśmy bardzo słabo. Szacunek dla trenera Polkowic za zwycięstwo. Za godzinę jednak wszystko wróci do normy. Przenalizujemy to na spokojnie i jutro mamy kolejny mecz, a którym zagramy o zwycięstwo.

 

Maros Kovacik – trener CCC Polkowice

– To były bardzo trudny mecz. Byliśmy wyłączeni przez trzy kwarty, mieliśmy ogromne problemy z defensywą. Zdecydowały o tym dwie kluczowe rzeczy – publiczność, która była niesamowita, oraz nasza gra w ostatniej kwarcie. Lera dała nam energię. Rzuciła 9 punktów z rzędu i dziewczyny uwierzyły, że  mogą odwrócić losy meczu. To był kluczowy moment. Pamiętajmy jednak, że jutro będzie inny mecz. Trzeba zapomnieć o tym, co się dziś wydarzyło i skupić na przygotowaniach do jutrzejszej batalii.

 

Zuzanna Sklepowicz – ślęza Wrocław

– Przez trzy kwarty graliśmy bardzo dobrze, ale w ostatniej wszystko zaprzepaściłyśmy. Gra toczy się dalej. Jutro mamy kolejny mecz. Na pewno się nie poddamy. Wyjdziemy na parkiet i będziemy się bić o zwycięstwo.

 

Ewelina Gala – CCC Polkowice

– Cieszy bardzo to, że udało się wyjść z bardzo ciężkiej sytuacji. Przegrywałyśmy trzy kwarty i to Wrocław kontrolował ten mecz. Odwróciliśmy jego losy i to jest powód do wielkiej dumy. Jutro mamy kolejny pojedynek i trzeba szybko zapomnieć o tym, co było dziś. Prowadzimy, ale walka o finał trwa dalej.

Share This