Tytułową misję mają do wykonania w najbliższą sobotę koszykarki CCC Polkowice. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym z akademiczkami z Gorzowa Wielkopolskiego pokazały, że warto było czekać i momentami cierpieć patrząc na ich grę w ostatnich tygodniach.
Wysoka forma przyszła wtedy, kiedy przyjść miała, co jak na razie potwierdza tezę o odpowiednim dobrze cyklu przygotowań. W pierwszym pojedynku ćwierćfinałowym pomiędzy zespołami, których potencjały są zbliżone, nasze dziewczyny panowały bezdyskusyjnie, momentami odbierając rywalkom ochotę do gry.
– Ani przez moment nie dorównywaliśmy rywalkom w tym meczu – skomentował bardzo słusznie Dariusz Maciejewski, trener akademiczek.
Mocna defensywa, nieustanne wywieranie presji na przeciwniczkach spowodowały, że te miały bardzo niską skuteczność rzutów, co w decydującej mierze zaważyło na końcowym wyniku. Gorzowianki wygrały walkę na tablicach, ale na niewiele się to zdało, bo ich ponowne rzuty nie trafiały do celu. Mistrzowsko wypchana ze strefy podkoszowej Alyssia Brewer nie miała okazji do tego, by zaprezentować arsenał swoich zagrań. Została zmuszona przez doskonale dysponowane Aishahę Sutherland oraz Nikki Greene do ucieczek na obwód, a to zdecydowanie nie jest miejsce, w którym czuje się dobrze. Stąd pomimo 21 zdobytych punktów Brewer zaliczy sobotni mecz do kiepskich, bo 8 celnych rzutów na 24 oddanych to wynik zdecydowanie poniżej przyzwoitego. Niebywale sympatyczna i bardzo lubiana w Polkowicach Sharnee Zoll także o sobotnim pojedynku wolałaby zapewne jak najszybciej zapomnieć, bo była cieniem siebie. Ona zazwyczaj w pełni kontroluje wydarzenia na parkiecie, podejmuje słuszne decyzje. W sobotę myliła się na potęgę. Straty, chybione rzuty, nerwowość wynikająca z bezradności. Kibice gorzowscy nie są przyzwyczajeni do takich zachowań swojej liderki. Polkowiccy zresztą również, choć akurat tym razem zapewne nie mieli nic przeciwko temu. Otwierający rywalizację ćwierćfinałową mecz to była kanonada ciosów prowadzących do nokdaunu. Teraz gorzowianki stoją w narożniku i zbierają siły na drugą rundę. To zespół charakterny, waleczny i na pewno nie spuści rękawic w oczekiwaniu na dokończenie dzieła przez nasze dziewczyny. Wręcz przeciwnie, będzie walczył z całych sił, by udowodnić, że w to, co wydarzyło się w Polkowicach było przypadkiem. Nasze dziewczyny muszą teraz utrzymać wysoką dyspozycję i spokojnie dokończyć dzieła, bez szaleństw, rozważnie wykorzystując swoje atuty. Przewaga jest po ich stronie, to rywalki muszą wygrać, ciąży na nich olbrzymia presja, a to nie pomaga. Trzeba w nich tę presję podtrzymywać poprzez perfekcyjną realizację taktycznych założeń. Kibice na pewno gromadnie pojadą do Gorzowa i będą wspierać nasze dziewczyny, co w kontekście tego meczu jest również niezwykle ważne. Jeśli polkowiczanki będą konsekwentne, to w sobotę zapewnią sobie awans do półfinału, co dla tego zespołu byłoby sukcesem porównywalnym z ubiegłorocznym wicemistrzostwem Polski.