Zespół z Węgier pokonał dziś nasze dziewczyny 76:64. Wynik nie jest powodem do zadowolenia, ale nasza gra to dobry prognostyk na dalszą część sezonu. Zagraliśmy kolejne w nowym roku przyzwoite zawody, ale na pewno musimy popracować na tym, by nie trafiały nam się przestoje, których dziś, niestety, się nie ustrzegliśmy.
Początek dzisiejszego meczu to mocne uderzenie gospodyń, które szybko objęły prowadzenie 7:0. Przy takim wyniku pierwsze punkty dla naszej drużyny zdobyła Jamierra Faulkner trafiając zza linii 675 cm. Szybko tym samym odpowiedziała Yvonne Turner. Wówczas po raz pierwszy o przerwę na żądanie poprosił szkoleniowiec naszych dziewczyn Maros Kovacik. Ostra reprymenda pomogła, bo półtorej minuty przed końcem pierwszej kwarty polkowiczanki doprowadziły do remisu po 18. Z dobrych nastrojów wyprowadziła je ponownie Turner trafiając za trzy punkty. Po 10 minutach gospodynie prowadziły 23:20. W drugiej kwarcie działy się rzeczy trudne do wytłumaczenia. Na początku było dość dobrze. Po celnym rzucie Valeriyi Musiny Sopron prowadził już tylko 27:25. Od tego momentu nasz zespół stanął. Przez ponad sześć minut nie potrafił trafić do kosza rywalek ani razu tracąc 19 punktów! Nie pomógł czas wzięty przez słowackiego szkoleniowca, który miał ogromne pretensje o mało agresji w defensywie i brak umiejętności powstrzymania Turner, która w pierwszej połowie trafiła wszystkie pięć rzutów za trzy i z dorobkiem 23 „oczek” była zdecydowanie najskuteczniejszą zawodniczka na parkiecie. Amerykanka miała także stuprocentową skuteczność rzutów dwupunktowych (3/3) oraz wolnych (2/2). Gospodynie grały na bardzo wysokim procencie skuteczności i to był element, który w decydującej mierze wpływał na ich prowadzenie do przerwy 48:30. Trzecią kwartę nasze dziewczyny zaczęły od mozolnego odrabiania strat. Po czterech minutach gry udało im się zniwelować je o cztery punkty. Po ośmiu minutach o kolejne osiem. Trzecią kwartę polkowiczanki wygrały 20:10 i po 30 minutach traciły do rywalek osiem punktów. Ostatnią odsłonę podopieczne trenera Kovacika rozpoczęły od trójki Jamierry Faulkner. Tym samym straty zmalały do pięciu punktów. Kilka chwil nieuwagi kosztowało nasz zespół stratę pięciu punktów i znów trzeba było z mozołem odrabiać dziesięć punktów. Niestety, pomimo starań i walki z całych sił nasze dziewczyny musiały uznać wyższość rywalek, którym należą się słowa uznania, bo cały mecz grały w siódemkę. Sopron wygrał 76:64 i zapisał na swoim koncie czwarte zwycięstwo, a największy wkład w wynik miała, podobnie jak w pierwszej potyczce w Polkowicach Turner, która tym razem rzuciła 34 punkty. W naszych szeregach na pochwałę zasługują zwłaszcza Isabelle Harrison, która rzuciła 26 punktów i do tego dołożyła 12 zbiórek. Przegraliśmy z drużyną, która grała siódemką zawodniczek, a głównym powodem były przestoje w grze, które koniecznie trzeba wyeliminować. Wówczas będzie dobrze, bo poprawa w grze jest widoczna.
Uniqa Sopron – CCC Polkowice 76:64
(23:20, 25:10, 10:20, 18:14)
Uniqa: Turner 34, Johnson 20, Krnjic 13, Crvendakic, 4, Hatar 2, Fegyverneky 1, Dubei 0.
CCC: Harrison 26, Faulkner 17, V. Musina 10, Gala 4, Leciejewska 2, Stankiewicz 0, Ortiz 0, Urbaniak 0.