Koszykówka to gra błędów, kto popełnia ich mniej ten wygrywa mecz. Boleśnie przekonały się dziś o tym koszykarki MKS Polkowice, które uległy wrocławskiej ślęzie, właśnie dzięki większej ilości popełnionych błędów. Rywalki nie zagrały rewelacyjnych zawodów, ale myliły się rzadziej i to one mogły po końcowej syrenie radować się z brązowych medali.

Początek dzisiejszego meczu to sporo nerwowości. Wynik otworzyła Chay Shegog zdobywając punkty spod kosza. W odpowiedzi trafiła Nicole Michael odpowiada. Potem trafiła spod kosza Nikki Greene, ale tym samym odpowiedziała Magdalena Leciejewska. Pierwsze minuty meczu to pokaz nerwowości w poczynaniach obu drużyn. Przy stanie 8:6 dla MKS przy rzucie trzypunktowym faulowana była Angelika Stankiewicz. Trafiła dwukrotnie z linii rzutów wolnych i przewaga MKS urosła do czterech punktów. Kilka chwil później było już 12:6. Wówczas Algirdas Paulauskas po raz pierwszy wziął czas. Poskutkowało to pięcioma kolejnymi punktami ślęzy, która zniwelowała straty do jednego oczka. Końcówka kwarty otwierającej rywalizację należała do przyjezdnych, które wygrały 14:15. Polkowiczanki miały problemy z rozbijaniem obrony strefowej gości. Na początku drugiej kwarty znów było sporo chaosu. Przez dwie i pół minuty żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć choćby punktu. Indolencje przełamała odpalając „trójkę Agnieszka Skobel. Po chwili  to samo uczyniła Michael i zrobiło się 20:15 dla MKS. Niestety polkowiczanki nie potrafiły pójść za ciosem i zaczęły mnożyć błędy. Niecelne rzuty, straty, a nawet błąd 24 sekund. To było woda na młyn ślęzy, a przede wszystkim Marissy Kastanek, która dwukrotnie trafiła za trzy i z dorobkiem 10 punktów była najskuteczniejszą koszykarką na parkiecie. Po 20 minutach nasz MKS traciła do ślęzy dwa punkty, co zwiastowało nie lada emocje po zmianie stron.

W trzeciej kwarcie wynik otworzyła Nikki Greene doprowadzając do remisu po 29. Potem zza linii 6,75m trafiła Skobel i MKS objął prowadzenie. Przez kolejne fragmenty raz jeden raz drugi zespół prowadził. Po pięciu minutach MKS przegrywał 36:37, a po tym jak dwa rzuty wolne na punkty zamieniła Sharnee Zoll zrobiło się 36:39.  Ta sama zawodniczka skończyła spod kosza akcję dwie i pół minuty przed końcem trzeciej kwarty i ślęza objęła prowadzenie 40:46. Trener Vadim Czeczuro zareagował biorąc czas. Słusznie, bo wcześniej jego zawodniczki kilka razy popełniły błędy, które nie powinny się im zdarzyć w meczu o taką stawkę. Straty, nie trafione nawet rzuty osobiste, dziurawa defensywa. Mimo tego po 30 minutach gospodynie traciły do rywalek cztery punkty i sprawa końcowego zwycięstwa była ciągle otwarta. W czwartej kwarcie ślęza nie potrafiła skończyć dwóch kolejnych akcji, a potem Magdalenie Leciejewskiej odgwizdano przewinienie niesportowe. Niestety Skobel trafiła jeden z dwóch rzutów, a po wznowieniu gry z boku w prostej sytuacji spod kosza nie trafiła Greene i zamiast remisu nadal były trzy punkty straty. Gdy natomiast trójką poczęstowała MKS Kastanek zrobiło się sześć oczek straty. Potem trzy punkty zdobyła Agnieszka śnieżek, a dwa dołożyła Zoll zrobiło się 11 punktów różnicy. Wtedy wydawało się, że sprawa zwycięstwa w zasadzie została rozstrzygnięta. Nic z tych rzeczy, polkowiczanki zaliczyły kapitalny fragment zdobywając 13 punktów z rzędu przy zerowych stratach własnych i wyszły na prowadzenie 59:57. Końcówka należała jednak do ślęzy. Od momentu, gdy do końca było 50 sekund do kosza trafiały tylko wrocławianki. Najpierw za trzy trafiła Kaczmarczyk. Potem niezawodnej Zoll nie zadrżała ręka na linii rzutów osobistych, a potem sympatyczna rozgrywająca z Wrocławia zaliczyła przechwyt, po którym faulowane Kastanek także nie pomyliła się z osobistych.  Ostatecznie MKS uległ ślęzie 59:64 i brązowe medale trafiły do Wrocławia. Po 14 latach.

MKS Polkowice – ślęza Wrocław 59:64

(14:15, 13:14, 15:17, 17:18)

MKS: Skobel 16, Greene 14, Michael 11, Adams 7, Stankiewicz 6, Majewska 4, Schmidt 1, Diaz 0.

ślęza: Kastanek 20, Zoll 10, Kaczmarczyk 10, Shegog 8, śnieżek 7, Krężel 5, Leciejewska 4, Sulciute 0.

Po meczu powiedzieli:

Algirdas Paulauskas, trener ślęzy Wrocław

– Obie drużyny zasłużyły na medale. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Kilka razy goniliśmy wynik, kilka razy byliśmy gonieni. Końcówkę wygraliśmy jakimś cudem. Bardzo dziękuję wszystkim kibicom, zawodniczkom, ludziom w klubie. To był trudny sezon. Wszystko w klubie funkcjonowało naprawdę na wysokim poziomie. Jest medal. Teraz czas na świętowanie.

 

Vadim Czeczuro, trener MKS Polkowice

– Gratuluję brązowych medali ślęzie Wrocław. To był mecz walki, w końcówce zabrakło trochę zimnej krwi. Także chciałem podziękować kibicom, moim dziewczynom, działaczom za cały sezon, który był udany. Praktycznie cały czas mieliśmy kłopoty zdrowotne. Mimo tego zrobiliśmy dobry wynik. Gratuluję ślęzie medali i do zobaczenia w przyszłym sezonie.

 

Sharnee Zoll, ślęza Wrocław

– Cieszę się, że mamy medal. Pierwszy dla ślęzy po 14 latach. To wielka sprawa. Nasz zespół rozegrał w półfinale i o trzecie miejsce siedem bardzo trudnych meczów. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, a teraz czas na imprezę.

Agnieszka Majewska, MKS Polkowice

– Gratulacje dla ślęzy. Dzisiejszy mecz był bardzo trudny, kosztował wiele zdrowia. Dziękuję mojemu zespołowi, kibicom. W sporcie tak już jest, że jedni musza przegrać, aby inni cieszyli się ze zwycięstwa. Dziś padło na nas. Szkoda. Cały sezon był bardzo ciężki. Dziś z powodu kontuzji nie mogły zagrać trzy podstawowe zawodniczki. Każda z nich mogła rozstrzygnąć ten mecz. Żal przegranej, bo mieliśmy swoje szanse.

Share This