Nasze dziewczyny nie miały absolutnie żadnych problemów z pokonaniem outsidera z dalekich Siedlec. Podopieczne trenera Vadima Czeczuro wygrały 95: 61 i tym samym zapisały na swoim koncie zwycięstwo numer siedem z rzędu.

Punkty otwierające wynik zdobyła Roksana Schmidt dziurawiąc kosz rywalek zza linii 6,75 m. Chwilę później ta sama zawodniczka zdobyła dwa „oczka” i było 5:0 dla polkowiczanek. Przez całą pierwszą kwartę to podopieczne trenera Vadima Czeczuro, które do pojedynku przystąpiły bez kontuzjowanej Agnieszki Majewskiej, były stroną przeważającą. Po pięciu minutach MKS prowadził 15:6, a cała kwarta otwierająca mecz zakończyła się wynikiem 28:12. Gospodynie były lepsze w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Szczególnie rzucająca się w oczy była ich dominacja w rzutach trzypunktowych. Trafiły w pierwszych dziesięciu minutach czterokrotnie, a rywalkom ta sztuka nie udała się ani razu. Przeciwnik stanowiły dla konsekwentnie realizujących przedmeczowe założenia taktyczne gospodyń jedynie tło.

W kwarcie drugiej obraz gry nie uległ zmianie. Już na samym początku „trójkę” odpaliła Agata Nowacka. Potem polkowiczanki trafiały jeszcze czterokrotnie zza linii 6,75 m. W sumie do przerwy po rzutach trzypunktowych polkowiczanki zdobyły 27 punktów. Drużyna przyjezdna natomiast zaledwie trzy. To przede wszystkim decydowało o tym, że do szatni na przerwę nasza drużyna schodziła przy 28-punktowym prowadzeniu. Już wówczas było oczywiste, że siedlczanki, aby myśleć o nawiązaniu w miarę wyrównanej walki z polkowiczankami konieczna jest całkowita zmiana gry, poprawa każdego elementu.

Niestety początek trzeciej kwarty nie wskazywał na to, że jest to możliwe, bo MKS powiększał przewagę, a poprawy w grze siedlczanek trudno było się dopatrzeć.  Dużo strat, chybione rzuty, indolencja w walce pod koszami. Nic dziwnego, że po 30 minutach na tablicy świetlnej w polkowickiej hali widniał wynik 76:45 i było pewne, że to czwarta drużyna poprzedniego sezonu dopisze do swojego dorobku kolejne zwycięstwo, a rywalkom przyjdzie po raz ósmy w tym sezonie przełknąć gorycz porażki. Już w trzeciej kwarcie trener Czeczuro dał pograć rezerwowym – Paulinie Żukowskiej i Natalii Bucyk. Te zawodniczki przy wyrównanej grze rzadko pojawiają się na parkiecie. Dziś jednak wynik był pod pełna kontrolą, więc i okazja ku temu, by dać im szansę. Żukowska rzuciła nawet swoje pierwsze punkty w ekstraklasie i ostatecznie dzisiejszy pojedynek zakończył się wygraną naszego zespołu 95:61. 

MKS Polkowice – MKK Siedlce 95:61

(28:12, 26:14, 22:19, 19:16)

MKS: Schmidt 23, Stankiewicz 17, Bojović 14, Nowacka 10, Michael 9, Kaczmarska 8, Gala 6, Greene 6, Żukowska 2, Bucyk 0.

MKK: Malone 21, Trzeciak 11, Prochenka 10, Parysek 8, Kisilowa 6, Koperwas 5, Lenard 0, Martinez 0.

 

Po meczu powiedzieli:

 

Teodor Mollov, trener MKK Siedlce

– Gratuluję zespołowi MKS wygranej. My zaczęliśmy bardzo słabo. Jechaliśmy 10 godzin na ten mecz i to miało swój wpływ na naszą postawę. Przy tej różnicy klas jaka jest między nami a MKS nie byliśmy w stanie nawiązać wyrównanej walki i przegraliśmy zasłużenie.

 

Vadim Czeczuro, trener MKS Polkowice

– Wiem co to znaczy przyjechać prosto na mecz z tak daleka. Powiedziałem swoim dziewczynom, że musimy grać od początku z pełnym zaangażowaniem, bo tego wymaga szacunek dla przeciwnika. Gratuluję moim podopiecznym tego, że konsekwentnie realizowały założenia taktyczne i odniosły pewne zwycięstwo.

 

Katarzyna Trzeciak, MKK Siedlce

– Mecz od początku był zdominowany przez zespół z Polkowic. Zagrałyśmy bardzo słabo. Mało było pozytywnych aspektów w naszej dzisiejszej grze. Przegrałyśmy zasłużenie i teraz musimy z tej porażki wyciągnąć wnioski.

 

Angelika Stankiewicz, MKS Polkowice

– Wyszłyśmy na parkiet i realizowałyśmy założenia taktyczne. Mocno broniłyśmy, po zbiórkach organizowałyśmy szybki atak i z tego zdobywałyśmy punkty. Miałyśmy także niesamowity jak na nas procent skuteczności rzutów trzypunktowych. To również miało bardzo duże znaczenie. Bardzo się cieszymy z kolejnego zwycięstwa.

Share This