Szło jak po grudzie, ale jest zwycięstwo!

2

KWIETNIA, 2019

 To nie był ani łatwy, ani przyjemny mecz. Drużyna z Lublina mocno postawiła się naszym mistrzyniom Polski. Najważniejsza informacja jest taka, że ostatecznie wygraliśmy 82:77 i w serii do trzech zwycięstw prowadzimy 1:0. Jutro o 19 mecz numer dwa.

Play-offy rządzą się swoimi prawami. To zdanie to truizm, ale doskonale oddaje istotę rzeczy. Pojedynki decydującej fazy Energa Basket Ligi niosą ze sobą inny ładunek emocjonalny, inna jest tez presja ciążąca na zawodniczkach. Tutaj gra się o być albo nie być. Do dzisiejszej, inaugurującej play-off potyczki nasze mistrzynie Polski przystąpiły osłabione brakiem kontuzjowanej dwójki zawodniczek – Agnieszki Kaczmarczyk oraz Karoliny Puss.

.

Patrząc na to, co działo się w pierwszej połowie trzeba było przyznać, że ten brak odbił się na grze naszych dziewczyn. Akcje w ataku nie miały dynamiki takiej jak choćby podczas ostatniego pojedynku rundy zasadniczej z Artego Bydgoszcz. Polkowiczanki nie poruszały się po parkiecie z taką szybkością. Pierwszą kwartę pomarańczowe przegrały 24:26. W drugiej, dzięki lepszej defensywie odrobiły straty i wyszły na prowadzenie, ale do zadowolenia było daleko. Po 20 minutach gry gospodynie prowadziły czterema punktami – 46:42. Postawa naszych dziewczyn zapewne doprowadziła do ostrej rozmowy w szatni.

Początek drugiej połowy nie wskazywał na to, by gra naszych dziewczyn miała ulec zmianie. Przyjezdne nie tylko odrobiły straty, ale objęły prowadzenie. Przebudzenie polkowiczanek nastąpiło od stanu 48:53. Nasze mistrzynie zdobyły 10 punktów z rzędu nie tracąc żadnego i wyszły na sześciopunktowe prowadzenie. Przyjezdne jednak nie zamierzały odpuszczać. Po 30 minutach przewaga gospodyń wynosiła cztery punkty (64:60) i sprawa zwycięstwa pozostawała otwarta.

W ostatniej kwarcie polkowiczanki wypracowały przewagę, ale ambitnie grający zespół z Lublina nie poddawał się do samego końca. Ostatecznie wygraliśmy 82:77 i w serii do trzech zwycięstw prowadzimy 1:0. Jutro o 19 mecz numer dwa.

 CCC Polkowice – Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin 82:77
(24:26, 22:16, 18:18, 18:17)

CCC: Thomas 20, Hayes 16, Fagbenle 13, Kaltsidou 12, Kizer 8, Owczarzak 6, Gajda 5, Leedham 2, Tyszkiewicz 0.

Pszczółka: Rymarenko 25, Kiesel 14, Butulija 12, Greene 12, Adamowicz 10, Szajtauer 4, Cebulska 0, Mistygacz 0, Vrancic 0.

Po meczu powiedzieli:

Wojciech Szawarski – trener Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
– Gratuluje drużynie z Polkowic wygranej. Byliśmy blisko i kilka błędów w końcówce zaważyło na tym, że Polkowice odskoczyły na 10 punktów. Moim dziewczynom nalezą się gratulacje, bo zrealizowały założenia taktyczne. Zagrały dobry mecz i uwierzyły, że mogą powalczyć z takim mocnym zespołem jak CCC. Jutro tez postaramy się ukąsić polkowiczanki.

Kateryna Rymarenko – Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
– To był trudny mecz. Musieliśmy być na skoncentrowane na sto procent. Zagraliśmy dobrze. Kilka głupich błędów zdecydowało o naszej porażce. Jutro mamy drugi mecz i powalczymy o zwycięstwo.

Maros Kovacik – trener CCC Polkowice
– Najważniejsze, że wygraliśmy. To jest pozytyw wynikający z dzisiejszego meczu. O stylu naszej gry wolałbym zapomnieć. Nie rozmawiajmy o tym. To było jak pchanie ciężkiego kamienia pod górę. Mentalne nastawienie nie było dziś najlepsze. Szukajmy jednak pozytywów. Wygraliśmy, prowadzimy w serii i to jest najważniejsze.

Jasmine Thomas – CCC Polkowice
– To by trudny mecz. Takiego też się spodziewaliśmy, bo to są play-offy. W sezonie regularnym też grało się ciężko z Lublinem. To ambitny zespół z dobrymi zawodniczkami w składzie. Dziś rywalki walczyły do samego końca, nie poddawały się. Tym bardziej cieszymy się z wygranej. Jutro będzie drugi mecz i zupełnie inna historia.

NAJBLIŻSZY MECZ: 

Share This