Rodzinne Święta u Wery i Julii

23

GRUDNIA, 2019

Na co dzień z daleka od swoich rodzin, wyjątkowy świąteczny czas chcą wykorzystać maksymalnie. O Świętach w swoich rodzinach opowiedziały Weronika Gajda i Julia Tyszkiewicz.

Pyszne potrawy, Święty Mikołaj, a przede wszystkim rodzinna atmosfera – takie są Święta u Weroniki i Julii.

W naszej rodzinie stosujemy system rotacyjny – jednego roku spędzamy je u mojej rodziny, a kolejnego u mojego męża Arka. W tym roku wypadało na moich teściów w Łodzi, gdzie będzie cała rodzina, a także sąsiedzi, którzy przychodzą zwykle po tej pierwszej, rodzinnej części Wigilii. Dom jest zawsze pełen. Przez świąteczne dni nadrabiamy cały rok, ponieważ rzadko mamy okazję spędzić razem czas – o swoich tegorocznych Świętach opowiedziała Weronika Gajda. Julia Boże Narodzenie spędzi w swoim rodzinnym domu – Nie mogę doczekać się tegorocznych Świąt. Uwielbiam tę atmosferę i zawsze bardzo przeżywam przygotowania. Mam bardzo dużą rodzinę i zawsze spędzamy Święta u nas w Dorotowie koło Olsztyna. Ja, moja mama i babcia mamy bardzo dużo gotowania. Rodzina powiększyła nam się ostatnio o trójkę dzieci, więc będzie nas przy stole jeszcze więcej niż w ubiegłym roku.

Julia Tyszkiewicz z mamą Beatą podczas recytacji wierszyka dla Św. Mikołaja

Wspomnienia z dzieciństwa.

Mówią, że im człowiek jest większy tym Boże Narodzenie wydaje się większe. Weronika z tego czasu zapamiętała wyjazdy do cioci – Najbardziej z czasów dzieciństwa zapamiętam wyjazdy do siostry mojego taty. Razem z kuzynami i kuzynką ubieraliśmy choinkę razem. Zawsze ktoś przebierał się za Świętego Mikołaja i teraz kontynuujemy tę tradycję. Jak chcieliśmy otwierać prezenty to tata robił nam na przekór i tak długo jadł rybę aż cały talerz był pusty. Musieliśmy czekać aż skończy. Weronika stara się, aby Święta podobnie wspominała jej córka – Zuzia czeka na Świętego Mikołaja, ale wie, że prezenty przynosi tylko dzieciom, a mamusia i tatuś kupują sobie nawzajem. Ma na to swoją teorię. Twierdzi, że rodzice byli niegrzeczni i dlatego nie dostają prezentów.

Julia Tyszkiewicz z wyraźną ekscytacją wspomina kuligi i strach przed Świętym Mikołajem – W moim regionie zawsze padało dużo śniegu i zawsze w Święta organizowaliśmy kuligi. Czekaliśmy na to cały rok. Teraz dzieci mogą nam tylko pozazdrościć, ponieważ teraz śniegu praktycznie nie ma i omija ich największa świąteczna zabawa. Pamiętam, że za dziecka bałam się Świętego Mikołaja. Jak tylko wchodził to płakałam. Bałam się potwornie i nie mogłam wykrztusić z siebie żadnego słowa oprócz „gilu gilu”, co miało zastąpić wyliczankę „Wpadła gruszka do fartuszka, a za gruszką dwa jabłuszka…”.

Ulubione potrawy wigilijne

Rodzina Tyszkiewicz ma swoja własną tradycyjną potrawę – Tradycją na stole wigilijnym w mojej rodzinie są specjalne pierogi z przepisu mojej prapraprababci z Podlasia. Przygotowywała je z zebranych grzybów, które potem suszyła i robiła farsz. Pieróg jest robiony z drożdżowego ciasta i smażony na głębokim oleju. Jest ogromny, wielkości dłoni. Uwielbiam barszcz oraz pierogi z kapustą i grzybami. Weronika także ma swoją ulubioną wigilijną potrawę – Uwielbiam kapustę z grzybami. Zjem każdą ilość. Jesteśmy sportowcami i musimy uważać na to co jemy, ale w okresie świątecznym pozwalamy sobie na odrobinę szaleństwa.

A.Radomska

Weronika Gajda z kuzynką i braćmi

Share This