W półfinałach Basket Ligi Kobiet każde zwycięstwo trzeba wydrzeć rywalowi. Z mozołem bić się o każdą pojedynczą piłkę. O tym, że jak prawdziwe są te słowa przekonaliśmy się dziś we Wrocławiu. Po meczu ociekającym walką i emocjami liderki sezonu zasadniczego pokonały nasze dziewczyny 62:52 i wyrównały stan rywalizacji o wielki finał na 1:1.
Wygrywając w sobotę pierwszy mecz półfinałowej rywalizacji nasze dziewczyny zrobiły ważny, ale jeden z trzech koniecznych do tego, by awansować do finału krok. Dziś celem było wykonanie kroku numer dwa.
Początek dzisiejszego meczu należało do naszych dziewczyn. Pierwsze punkty zdobyła Jamierra Faulkner. Potem dwukrotnie z linii rzutów wolnych nie trafiła Agnieszka Skobel, a pod koszem nie do zatrzymania była Magdalena Leciejewska. W kolejnej akcji efektownym wejściem pod kosz rywalek popisała się Faulkner i podopieczne trenera Marosa Kovacika prowadziły już 6:0. Pierwsze punkty dla gospodyń zdobyła Kateryna Rymarenko trafiając dwukrotnie z linii rzutów wolnych. W kolejnych akcjach ślęza zaczęła gra skuteczniej w ataku i po sześciu minutach doprowadziła do remisu po 10. Wówczas trójkę odpaliła Weronika Gajda, ale momentalnie tym samym odpowiedziała Marissa Kastanek i znów był remis, tym razem po 13. Kilka chwil później, kapitan ślęzy, Sharnee Zoll trafiła jeden z dwóch osobistych i ślęza objęła jednopunktowe prowadzenie. Do końca pierwszej kwarty na parkiecie hali we Wrocławiu toczyła się zażarta walka, w której ostatecznie lepsze o jeden punkt były polkowiczanki.
Druga kwartę rozpoczęła od celnego rzutu zza linii 675 cm Angelika Stankiewicz, ale momentalnie tym samym odpowiedziała Zoll, a gdy kilkadziesiąt sekund później dwa punkty zdobyła Nikki Greene mieliśmy kolejny w tym meczu remis – tym razem po 20. Po akcji „2=1” Isabelle Harrison prowadziliśmy trzema punktami, a gdy ta sama zawodniczka ponownie wykończyła akcję swojego zespołu spod kosza trener ślęzy, Arkadiusz Rusin poprosił o przerwę na żądanie. Po wznowieniu gry ślęza starała się grać bardzo agresywnie, ale kończyło się to częstymi faulami i w efekcie rzutami osobistymi naszych dziewczyn. Te naszym dziewczynom nie szły najlepiej, ale wrocławianki popełniały też sporo błędów i cały czas miały niewielką stratę do naszych dziewczyn. Mozolne starania gospodyń o doprowadzenie do wyrównania zostały zwieńczone sukcesem 30 sekund przed przerwą, gdy do kosza trafiła Zoll. Było po 29. W końcówce jeszcze z osobistych raz trafiłą Rezan i do szatni polkowiczanki schodziły przy jednopunktowym prowadzeniu (29:30), co zwiastowało wielkie mocje w drugiej połowie. Początek drugiej połowy to znów mocne uderzenie polkowiczanek, które za sprawą Faulkner i młodszej z sióstr Musina prowadziły już sześcioma punktami. Potem do głosu doszły gospodynie, które najpierw po dwóch celnych wolnych Greene doprowadziły do remisu, a potem, gdy do polkowickiego kosza trafiła Kastanek objęły prowadzenie. Przy stanie 42:38 trener Kovacik zareagował biorąc czas. ślęza znacząco poprawiła skuteczność rzutową, a dodatkowo były bardzo agresywne w defensywie i dominowały w walce pod tablicami. W końcówce trzeciej kwarty walka była niesamowita, a poziom intensywności poszczególnych akcji niezwykle wysoki. Zdobywanie punktów było bardzo trudne. W tym tygle lepiej radziły sobie gospodynie. W końcówce do kosza rywalek z dystansu nie trafiła Stankiewicz, a z osobistych dwukrotnie chybiła kapitan naszej drużyny i wrocławianki wygrały trzecią kwartę 17:11. Dzięki temu 10 minut przed końcem meczu prowadziły 46:41. W ostatniej kwarcie emocje sięgnęły zenitu. Nasze dziewczyny robiły wszystko, by odrobić straty, ale gospodynie świetnie się broniły i nie gorzej atakowały i utrzymywały kilkupunktowe prowadzenie. Cztery i pół minuty przed końcem niezwykle ważną trójkę odpaliła doskonale dziś dysponowana Kastanek i wrocławianki prowadziły 53:45. Kilka chwil później na linii osobistych nie pomyliła się kapitan ślęzy, Zoll i wygrana gospodyń była bardzo blisko. Podopieczne trenera Kovacika walczyły bardzo ambitnie do samego końca, ale to rywalki okazały się dziś lepsze i wygrały 62:52.
ślęza Wrocław – CCC Polkowice 62:52
(16:17, 13:13, 17:11, 16:11 w serii do trzech zwycięstw 1:1)
ślęza: Kastanek 20, Zoll 12, Kaczmarczyk 10, Greene 8, Sklepowicz 3, Rymarenko 5, Skobel 2, Majewska 0, Treffers 0, Koperwas 0,
CCC: Harrison 16, R. Musina 11. Faulkner 7, Stankiewicz 6, Leciejewska 4, Rezan 3, Gajda 3, V. Musina 2, Ortiz 0, Gala 0, Idziorek 0.